Wcześniej gadałam sobie tu

środa, 16 listopada 2016

Obywatelu, zrób sobie dobrze sam

A propos zaplanowanej na dziś sejmowej dyskusji o wieku emerytalnym. Opozycja krzyczy, że PiS, obniżając wiek emerytalny, skazuje przyszłych emerytów na śmierć głodową. Gdy dotyczy to dzisiejszych młodych ludzi, to nie dyskutuję, bo zwyczajnie nie mam pojęcia jak to będzie. I jestem przekonana, że rządzący i opozycja też nie wiedzą jak będzie za 30-35 lat, bo wyliczenia ekonomistów to suche liczby, zakładające jakąś hipotezę społeczną i ekonomiczną w kraju. Natomiast niech mi ktoś wytłumaczy jakim cudem dzisiejsi 45-50 latkowie, przez dodatkowe kilka lat mają zarobić na godną emeryturę, skoro nie udało się im to przez ostatnie 25-30 lat? Przez odpowiednio 5 i 7 dodatkowych lat zarobią na Wyspy Kanaryjskie, ale bez nich umrą z głodu? Wszyscy krzyczą, że jesteśmy starzejącym się społeczeństwem, ale o dzisiejszych, choć w pełni sił, ale starszych, nikt nie myśli. Starszym PO zmieniła konie w biegu i to pod koniec jazdy, bo większość życia zawodowego przeżyli w innej rzeczywistości, w której nie odkładało się w funduszach i innych instytucjach na emeryturę, bo ona była należną oczywistością. Do tego największe bezrobocie jest wśród osób 45+, a jeśli już mają pracę, to często na smieciówkach, a więc w kwestii ich emerytur nic się nie zadzieje. Mnie na hasło "PiS" kły wyrastają, z uwieszonymi na nich kropelkami jadu i doskonale zdaję sobie sprawę, że obniżenie wieku emerytalnego to nie jest troska o obywateli, tylko kolejne wywracanie wszystkiego, co poprzednie rządy zbudowały. Uważam jednak, że podniesienie przez PO wieku emerytalnego było jedną z wielu decyzji, która pokazywała, że ludzi w dupie się ma. Jak słyszę posłów PO, którzy używają argumentu, że wyższy wiek emerytalny to konieczność, bo w całej Europie tak jest, to nóż w kieszeni mi się otwiera. Europejscy przyszli emerycie jeszcze w podstawówce mieli świadomość, że pracują na dziś i na emeryturę, a nie budują przede wszystkim Polskę Ludową.

czwartek, 3 listopada 2016

"Grudka twej ziemi w ręku, świeci nawet po ciemku..."

Planowana i wymuszana ekshumacja zwłok ofiar katastrofy w Smoleńsku cały czas nie daje mi spokoju. Pewnie jak każdy, kto ostatecznie żegnał najbliższych, myślę o tym co bym czuła, gdyby to dotyczyło "moich" grobów. W sieci jest coraz więcej wyrazów bezsilności i buntu niektórych rodzin smoleńskich, w których wszystko krzyczy: nie grzebcie w grobie i nie wsadzajcie w moje trzewia rozpalonych drzazg, bo nie przetrzymam drugi raz tego cierpienia.
Mam jeszcze odrobinę nadziei, że w grobie pary prezydenckiej odnajdą się "wystarczające dowody", a tym sposobem prokuratura odstąpi od pozostałych ekshumacji. Nie ma co na mnie wrzeszczeć, że mówię tak, jakbym wierzyła, że dowody na zamach są. Po prostu jestem przekonana, że "znajdą" czego szukają, bo władcy Polski jak dotąd robią co chcą i "udowadniają" niemożliwe. Więc przynajmniej niech sobie pogrzebią na Wawelu, zrobią ponowny huczny pogrzeb, a reszcie rodzin pozwolą dalej uczyć się żyć bez najbliższych.
Ta nadzieja jest bardzo płonna, bo skłaniam się do poglądu (niestety nie pamiętam kto go w mediach wyraził), że grupie Macierewicza potrzebny jest czas i markowanie czynności, by odsunąć w czasie, jak się da daleko, konieczności wydania jakiegoś oświadczenia i udowodnienia, że nie zmarnowali milionów złotych na szukanie czegoś, co nie istnieje.
Wierne rodziny smoleńskie zostały przekonane do ekshumacji tym, że do grobów, na których zapalają świeczki, złoży się szczątki ich najbliższych, a nie "składanki". Część zapewne liczy na to, że znajdą się dowody na zamach, bo będą mieli podstawy, by żądać kolejnych pieniędzy i zostanie zaspokojona ich potrzeba odwetu, bo skoro będą dowody na zamach, to poszukanie winnych pozostaje tylko kwestią czasu. A jak będą winni, to się ich wsadzi do pierdla z kamerami i rodziny będą mogły sobie co rano, przy kawie, pooglądać takie reality show: transmisje na żywo z więziennej celi.
Bardzo chciałabym wiedzieć jak rodziny smoleńskie wyobrażają sobie przywracanie do grobów szczątków ich najbliższych. Ekshumacje zostały zaplanowane na wiele tygodni. Prokuratura podała, że będą otwierane groby, nastąpi wydobycie szczątków, ich badanie, pobranie próbek, a następnie ponowny pogrzeb (ciekawe czy na koszt państwa). Prace nad jedną trumną mają się zamykać w 48 godzinach. Jaki plan ma prokuratura, jeśli w grobie X nie znajdzie właściwych szczątków? Zrobi pogrzeb czy będzie czekać wiele tygodni nad rozgrzebanym miejscem spoczynku, aż w innym grobie znajdzie te właściwe? A może trumny zamkną i będą je otwierać od nowa, gdy znajdą odpowiednie szczątki?
Może otwórzcie wszystkie groby na raz, porozkładajcie trupy w jakiejś hali i zatrudnijcie fachmana od puzzli. On wam uporządkuje tę układankę. Nie zapomnijcie tylko zatrudnić znajomego księdza, który uznaje, że bezczeszczenie zwłok jest zgodne z wiarą katolicką. No i nie oszczędzajcie na ochronie, bo do tej hali na pewno będą walić tłumnie wyznawcy PiS, szukający relikwii.
Czy nadal żyjemy w kraju pięknym, wolnym, do którego przez całe wieki tęskniły miliony wygnańców? Czy w dorzeczu Odry i Wisły jest jeszcze mądrość, empatia i umiłowanie grudki ziemi?

piątek, 30 września 2016

Zakaz antykoncepcji tuż, tuż...

W Sejmie został złożony projekt petycji w sprawie zakazu produkcji, sprzedaży, rozpowszechniania oraz nieodpłatnego udostępniania środków antykoncepcyjnych.
Następny będzie pewnie zakaz noszenia spódnic o długości powyżej kolan, a jesienią i zimą policja będzie miała prawo kontrolowania czy kobiety mają na sobie ciepłe majtki, bo jak wiadomo częste przeziębienia mogą prowadzić do bezpłodności. Natomiast lekarze będą mieli obowiązek zgłaszać każdy przypadek zapalenia przydatków i prokuratorzy będą wszczynać śledztwa w celu wyjaśnienia przyczyn. Jeśli śledztwo wykaże, że to z powodu krótkiej spódnicy i braku barchanowych majtasów, kobieta w wieku rozrodczym będzie podlegała karze pozbawienia wolności od października do maja (w kwietniu bywa jeszcze zimno) przez cały okres rozrodczy. Nadzwyczajne złagodzenie kary będzie możliwe dopiero po narodzinach trzeciego dziecka (bo jak wiadomo dopiero trzecie jest dla Boga, pierwszych dwoje ma tylko funkcję odtworzeniową rodziców).

czwartek, 29 września 2016

Przejmujące...

Kiedy poprawnością polityczną będzie ochrona kobiet? Skoro niepoprawnie jest o czarnoskórych mówić murzyni, prześladować homoseksualistów, stosować słowo Żyd jak obelgę, to chyba już czas na poprawność polityczną wobec większości społeczeństwa czyli kobiet. Nie chcemy wiele. Wystarczy, że tak jak mężczyźni będziemy mogły decydować o sobie. Panowie, możecie przestać całować nas w rękę, przepuszczać w drzwiach, stwarzać pozory szacunku, zaprzestać wykonywania teatralnych gestów ustępowania miejsca w tramwaju. Po prostu uznajcie, że jesteśmy pełnoprawnymi obywatelkami naszego kraju i nasze ciało należy do nas, tak jak wasze do was.
Zobaczcie protest Irlandek:





czwartek, 15 września 2016

Rozgrzebywanie grobów

Dziś prokuratura zdecydowała o ekshumacji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej. Nakaz nie dotyczy szczątków, które w toku wcześniejszych śledztw, były już badane, natomiast ma dotyczyć ciał pary prezydenckiej. Są już wybrani eksperci, którzy na zlecenie prokuratury mają przeprowadzać ekspertyzy (za Newsweek Polska).
Ja wiem, że prokuratura ma prawo do takiej decyzji. Ba! Nawet ma obowiązek, gdy w toku śledztwa okazuje się, że ekshumacja jest jedynym sposobem, by udowodnić czyjąś winę. No właśnie! A co prokuratura chce udowodnić, otwierając trumny nieżyjących i rozgrzebując rany w sercach żyjących? Jakaż to wyższa konieczność sprawia, że prokuratorzy nie liczą się z uczuciami rodziców, mężów, żon, dzieci? Ponoć niektóre tzw. rodziny smoleńskie mają wątpliwości, czy w grobach leżą szczątki ich najbliższych, czy nie zostały popełnione błędy i nie doszło do zamiany szczątków. Ja to rozumiem. W takiej sytuacji chyba też chciałabym mieć pewność, że pod nagrobną płytą z imieniem i nazwiskiem kogoś mi bliskiego, leżą zwłoki tej osoby. Nie znaczy to, że wszyscy tak myślą. Dla niektórych rozgrzebywanie grobów może być gorsze do zniesienia, niż ewentualność, że szczątki zamieniono. Więc dlaczego otwiera się wszystkie groby? Może otworzyć tylko te trumny, których rodziny sobie tego życzą. A dopiero w sytuacji, gdy zostaną odkryte pomyłki, zwrócić się do pozostałych rodzin z prośbą o zgodę na ekshumację pozostałych zwłok po to, by naprawić błąd. Dlaczego nikt nie rozważył takiego pomysłu, tylko państwo, decyzją swoich urzędników, zmusza ludzi dotkniętych tragedią, do przeżywania wszystkiego od nowa? Dlaczego państwo jest tak dalece bezduszne? Kraj jest pełen apeli smoleńskich, pomników, tablic pamiątkowych, uroczystości, nadawania imion ofiar katastrofy szkołom, parkom czyli honorowania nieżyjących w maksymalny sposób, a równocześnie postanawia się o rozkopywaniu grobów. Czego szukają w tych nieszczęsnych mogiłach prokuratorzy?
Myślę, że śladów materiałów wybuchowych, by udowodnić tezę, która ma coraz mniej zwolenników wśród Polaków. Trzeba koniecznie coś zrobić, by przekonać niedowiarków, że wybuch był, że zamach był, że to żadna katastrofa tylko przygotowany i zrealizowany plan zabicia najważniejszych w państwie osób. A co, jeśli eksperci nic nie znajdą? Teoria upadnie i ogromne pieniądze wydane na ekshumację, badania szczątków i uposażenie ekspertów zostaną wyrzucone w błoto w kraju, w którym są miliony emerytów i dzieci żyjących na skraju ubóstwa? Obawiam się, że jak w trumnach nie znajdą niczego na udowodnienie swoich teorii to ... znajdą. Może te dowody nie będą ani ze Smoleńska ani sprzed 6 lat, ale znajdą się.

środa, 3 sierpnia 2016

Dziecko musi jeść!

Wiadomo, że głodne dziecko trzeba nakarmić. Matka małego dziecka to człowiek jak każdy inny i ma prawo iść dokąd chce, zabierając ze sobą swoje dziecko. Nawet maleńkie. Bywa, że dziecko w galerii, w parku, w restauracji zaczyna być głodne i trzeba je nakarmić. Jakby było starsze dostałoby bułę albo pizzę, ale gdy jest niemowlęciem potrzebuje mleka. Takiego, jakim jest od początku życia karmione czyli mieszankę lub pokarm mamy. To wszystko to oczywista oczywistość, nad którą nikt nie dyskutuje.
Dziś podana została taka informacja:

Dwa lata temu kobieta chciała nakarmić córkę w jednej z sopockich restauracji, ale kelner przekazał jej, że w lokalu nie życzą sobie karmienia na widoku przy innych klientach. Zaproponował matce, by nakarmiła dziecko w toalecie. Gdy ta odmówiła, kelner zaproponował krzesło przy WC. Teraz matka postanowiła walczyć o prawa wszystkich karmiących matek. Proces ruszył w środę. 
(cytat z http://kontakt24.tvn24.pl)

Zdarzenie i fakt rozpoczęcia procesu wywołały w Internecie dyskusję i liczne komentarze. Nie byłabym sobą, gdybym nie zabrała głosu. Kiedyś już wyraziłam swój pogląd i choć minęło kilka lat, zdania w temacie nie zmieniłam. Wówczas zdarzenie miało miejsce w Irlandii. Teraz po prostu kopiuję ze swojego starego bloga A ja słyszała... moją ocenę publicznego karmienia piersią:

Generalnie nie mam z tym problemu, jeśli mam się gdzie odwrócić albo odejść. Jednak obrazek taki mnie nie wzrusza, nie rozczula, a żenuje. Nie miałabym ani potrzeby ani odwagi, by mamie zwrócić uwagę, jednak nie chcę być świadkiem naturalnego karmienia obcych dzieci przez obce kobiety i nie widzę powodu, by mnie zmuszać do oglądania takich scen. Podobnie jak nie chcę być świadkiem namiętnych pocałunków par, bez względu na ich płeć. Obie czynności są dla mnie intymnością, których eksponowanie mnie krępuje.
Jednak są ludzie, dla których widok obcej, karmiącej kobiety może być nie tylko krępujący, ale wręcz odrzucający. I wcale nie jest to rzadkością. Kobiecy pokarm jest wydzieliną ciała i przez niektórych jest traktowany na równi z innymi, jak mocz czy smarki.
Nie, nie przesadzam. Są ludzie, którzy nie wchodzą do publicznych toalet tylko dlatego, że nie mogą znieść odgłosów dochodzących z sąsiedniej kabiny albo tacy, którzy powstrzymują odruch wymiotny, gdy w ich pobliżu ktoś głośno wydmuchuje nos.
To, co dla jednych jest wzruszającą scenka rodzajową, nawet, gdy dotyczy obcych ludzi, dla innych może być obojętnym widokiem, a w jeszcze innych budzić obrzydzenie.
Przestrzeń publiczna jest dla wszystkich. „Wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka” [Alexis de Tocqueville]

Do polskiego zdarzenia muszę dodać, że wywalanie mamy z niemowlęciem do kibla jest skandalem. Kelnerowi proces i kara się należą. Bez dwóch zdań!
Jednak dziś w tv widziałam krótki wywiad z mamą - bohaterką zdarzenia i powódką w jednym. Była cała uchachana i gotowa do walki o prawo matek do publicznego karmienia swoich dzieci.
Dziecko nakarmione być musi, nawet w miejscu publicznym, ale kulturalny świat wymyślił chusty, które pozwolą dziecku w spokoju się najeść, nie narażając matki na szykany i nieprzyjemne komentarze. 

piątek, 15 lipca 2016

Kto?

Tak na szybko i z góry przepraszam za literówki albo niezgrabności językowe, które mogą powstać z pośpiechu, ale mam za mało czasu, by poprawiać. A muszę to powiedzieć, bo jestem zwyczajnie przerażona.
PanPrezes, na promocji książki, na bezczelnego przypisał swemu nieżyjącemu bratu zasługi w zdobywaniu przez Polaków niezależności i wolności. Mówił niby "od siebie", ale w rzeczywistości podpowiadał mu, siedzący obok autor ksiązki, Sławomir Cenckiewicz. Trudno oprzeć się wrażeniu, że PanPrezes, uwielbiany przez zwolenników wizjoner, jest sterowany przez różne osoby.
W planach partii rządzącej i wystawionej jako przekaźnik minister Anny Zalewskiej (która niedawno w TV zbłaźniła się jak mało kto - chyba nawet bardziej niż robi to regularnie min. Waszczykowski) jest "przekopanie" historii i umieszczanie tych treści w podręcznikach szkolnych. Widać w tym wszystkim dalekosiężne plany indokrynacji społeczeństwa. Gdy zestawić to z siłowymi metodami "wcierania" społeczeństwu "prawdy smoleńskiej", próbach podporządkowania partii rządzącej wszystkich instytucji demokratycznych, zastraszaniu środowisk stanowiących i wykonujących prawo, próbami zohydzenia Polakom jedności europejskiej, to powstaje przerażający obraz naszego kraju. Jeśli spełnią się przypuszczenia, że po wakacjach PiS przystąpi do zmian w ordynacji wyborczej tak, by zapewnić sobie, nawet wbrew większości wyborców, władzy na następną kadencję, to ogarnia mnie przerażenie. Bo wbrew pozorom, pomimo uśmiechów i pewnego siebie tonu głosu pana Petru, gniewnych wystąpień autorytetów, umiejętności organizacyjnych pana Kijowskiego (bez wspominania pana Schetyny, bo to największa porażka PO), nie ma nikogo, kto jest w stanie skutecznie przeciwstwić się zawłaszczaniu nie tylko państwa, ale także dusz Polaków.
Porażające.

wtorek, 31 maja 2016

Prawdziwy mężczyzna?

Jeszcze tak całkiem całkowicie nie wracam. Wpadłam do siebie na chwilę, bo pewnie nie wiecie, że do Piekar Sląskich zmierza doroczna pielgrzymka mężczyzn. Takie wydarzenie w życiu państwa oczywiście nie mogło umknąć Prezydentowi RP. Napisał do pielgrzymów list, wskazując w nim cechy prawdziwego mężczyzny:
1. Przede wszystkim powinien być odpowiedzialny.
2. Zawsze gotowy, by chronić i wspierać rodzinę.
3. Zawsze gotowy, by wspierać i chronić lokalną społeczność.
4. Zawsze gotowy, by wspierać i chronić Ojczyznę.
5. Odważnie i konsekwentnie stawać po stronie wolności i sprawiedliwości.
6. Odważnie i konsekwentnie stawać po stronie słabszych i potrzebujących.

I taka mnie refleksja naszła czy Prezydent jest prawdziwym mężczyzną?

niedziela, 10 kwietnia 2016

Nie wołajcie "Gdzie jest Agata?"


Dorota Wellman, w wywiadzie udzielonym dziennikarce Superexpressu.TV powiedziała co myśli o Agacie Dudzie, jako Pierwszej Damie RP:

"Rola Pierwszej Damy nie polega na noszeniu ładnych sukienek. Nie polega na tym, by jeździć z mężem i go reprezentować, stać z tyłu i nie mówić nic"
Oraz: „Pierwsza Dama nie jest milczącą kukłą, która stoi i ładnie się uśmiecha"

Wszystko to w związku z upartym milczeniem naszej Pierwszej Damy w kwestii prób zaostrzenia przepisów dotyczących aborcji. Wiele środowisk kobiecych, ale także rzesze zwykłych Polek pytają, proszą, nawołują Agatę Dudę o zajęcie jednoznacznego stanowiska. Oczekują, oczywiście, głośnego skrytykowania prób odebrania Polkom resztówki praw do decydowania o własnym życiu, zdrowiu oraz prawa do wiedzy o stanie zdrowia swoich, nienarodzonych jeszcze dzieci.
Jednak pani Dudowa milczy.
Zresztą nie tylko w tej kwestii robi, co może, by się nie wychylać, nie pokazywać i nie wyskakiwać przed flesze fotoreporterów. Znamienne, że dziś, w dzień 6 rocznicy katastrofy smoleńskiej, także nie stanęła obok męża przed grobem Marii i Lecha Kaczyńskich.

Ale ja się nie czepiam. Nie oczekuję, że pani Agata wykaże się heroizmem i powie głośno co o tym wszystkim myśli. Bo coś czuję, że to jej trzymanie się w cieniu wynika z krytycyzmu wobec wielu rzeczy, które w kraju się rozgrywają. Że jestem naiwna, że chcę wierzyć, że po tej drugiej stronie szlabanu z napisem „wolności obywatelskie” są także ludzie, którzy nie popierają wszystkiego bezkrytycznie i bezmyślnie?
No wierzę. Bez tej wiary już dawno utraciłabym nadzieję, że kiedyś znów będę żyła w państwie, które nie odbiera mi poczucia bezpieczeństwa. Nawet jeśli ten rozsądek niektórych po prawej stronie to tylko czysta kalkulacja. Nie wykluczam, że Pierwsza Dama jest w potrzasku: głośno się sprzeciwić projektowi całkowitego zakazu aborcji to samobójstwo tu i teraz; głośno go poprzeć to samobójstwo odłożone w czasie, na po wyborach w 2020 roku. Chyba, że para prezydencka ma w planach emigrację na Grenlandię.
Niemniej milcząca Agata Duda jest dla mnie swoistym symbolem, namiastką rozsądku. Nie wołajcie więc „Gdzie jest Agata?”, bo a nuż wyjdzie i powie, że projekt jest genialny.
Nie niszczcie moich dziecięcych marzeń.

czwartek, 24 marca 2016

Wielkanoc 2016






Spoko. Na Wielkanoc 2019 znów będziemy świętować tradycyjnie, z kurczaczkami.

Co by się nie działo życzę ciepła, spokoju, odpoczynku i wielu powodów do uśmiechu.

zante

czwartek, 10 marca 2016

Bez komentarza ... bo mi słów brak


W tym miejscu miał być wpis. Powstał nawet. Emocjonalny. Ciśnienie mi poszo w górę tak, że mi ręce drżały. Wywliłam go w kosmos. Ze strachu, że  zostanę pozwana do sądu i w naszej dzisiejszej rzeczywistości prawnej, na pewno skazana na więzienie. A ja już w tym wieku, że mam mniejsze zapotrzebowanie na adrenalinę, a większe na święty spokój. Ale całkiem zignorowac i przejść nad tym do porządku dziennego zwyczajnie nie potrafię.
Do posłanki Krystyny Pawłowicz na FB napisała starsza pani, emerytka. Pani poseł, wierna córa PiS, jak to ma w zwyczaju, nie ignoruje internautów i podejmuje rozmowę. Zamieszczam zrzut za natemat.pl






poniedziałek, 7 marca 2016

Tajny Współpracownik ... oraz Post Scriptum po paru godzinach

 TW Jerzy Zelnik

Współpracę ponoć zerwał po '68 roku. Jak dla mnie należałoby przejść nad tym do porządku dziennego tak, jak się to robi w wielu, wielu innych sytuacjach, gdy wychodzą na jaw błędy młodości. Myślę, że kto nie żył w czasach tzw "komuny", kto nie doświadczał szantażu, kto nie bał się o swoje i najbliższych fizyczne bezpieczeństwo ten nie wie co znaczyło SB. Jestem skłonna nawet przyjąć zasadę, że nie tylko wspaniałomyślnie wybaczajmy, ale w ogóle uznajmy, że każdy ma swoją historię. Pod jednym wszakże warunkiem: ktoś, kto podpisał lojalkę w wyniku tego nie zrobił nikomu żadnej, nawet najdrobniejszej krzywdy.
Ukochany przez prawicę Jerzy Zelnik w 1963 roku podpisał dobrowolnie zobowiązanie do współpracy z SB, ale po wydarzeniach 1968 roku zerwał współpracę. To też jestem w stanie zrozumieć. Młody człowiek, wchodzący w życie dorosłe, uwierzył w idee, szczególnie, że po śmierci Stalina wielu miało nadzieję, że Polska stanie sie państwem sprawiedliwym i dostatnim. Wydarzenia marca 1968 jawnie temu zaprzeczyły, a dla tych, którzy mieli jeszcze cień nadziei na "lepsze jutro" bielmo z oczu pospadało. Z tego, co wynika z teczki TW Jerzego Zelnika (znalezionej w szafie pani generałowej) wynika, że aktor w latach 1963-1968 na nikogo nie doniósł.
No i można by temat zakończyć.
Tylko czy aby na pewno? Czy jak ktoś nie donosił tajnie i skrycie do roku 1989, za to jawnie i publicznie wskazywał swoich kolegów jako nieprawomyślnych (czyli myślących inaczej), łamiąc tym samym zasady lojalności zawodowej oraz zwykłej przyzwoitości, to jest godny szacunku i przyjęcia, że każdy ma swoją historię? Czy robienie "czarnej listy" kolegów po fachu, co by nowa władza nie zapomniała o "ukaraniu" żadnego z nich nie jest formą donoszenia?
Znany tak naprawdę tylko z roli Ramzesa w "Faraonie" w reż. Kawalerowicza pozwolił sobie na wyliczankę, umieszczając w spisie uznanych, często wielce zasłużonych i bardzo utalentowanych kolegów: Olgierda Łukaszewicza, Artura Barcisia, Tomasza Karolaka, Jacka Poniedziałka, Krzysztofa Kowalewskiego, Daniela Olbrychskiego.
Jasne, że wymienieni aktorzy mogą wydąć wargi z lekceważeniem i olać kolegę, po prostu przestając o nim mówić "kolega". Mogli też wytoczyć Zelnikowi procesy o zniesławienie, ale na szczęście nikt z nich tego nie zrobił, bo do walki, także sądowej, staje sie honorowo tylko z równym sobie.
Niemniej TW Jerzy Zelnik nie należy, w moim odczuciu, do grupy, która nie donosiła.

P.S. Dziennikarz Onetu, Jacek Gądek, rozmawiał z Jerzym Zelnikiem po ujawnieniu jego teczki. 
Cytat z wywiadu:
"JG: Z podniesioną głową i z absolutną pewnością może pan powiedzieć: nigdy nie donosiłem służbom PRL?
JZ:Zabrzmiało jak pytanie w sądzie.
A skąd ja mogę wiedzieć, że nigdy? Powtórzę: podzielmy moje życie na dwie fazy. Może zostałem w coś wkręcony, gdy wchodziłem w dorosłość.
JG: W 1963-64 roku.
JZ: No i co ja mogłem wtedy wiedzieć o życiu i polityce?"

Parę godzin temu całą historię z Jerzym Zelnikiem byłam skłonna zbagatelizować, tylko podkreślając, że jest nieodrodnym "synem" PiS, bo nie waha się obrażać ludzi. Teraz po wywiadzie dla Onetu i jego słowach uważam, że to obrzydliwe. Doskonale wie co jest w jego teczce i usiłuje to wytłumaczyć brakiem doświadczenia, młodością i tworząc sobie wątpliwe alibi, że mógł zostać "w coś wkręcony". Panie Zelnik, powiedz to pan wieloletnim więźniom SB, którym wkręcano "coś" w imadło, a jednak są w stanie powiedzieć NA PEWNO, że nikogo nie wydali i nikt przez nich nie płakał. W tym samym wywiadzie mówisz pan: "Byłem w sztabie wyborczym Lecha Wałęsy, czego się później wstydziłem". To Lech Wałęsa się wstydzi, żeś pan w tym komitecie był.

czwartek, 25 lutego 2016

Trzymanie kciuków

W komentarzach jeden bardzo fajny facet napisał, że trzyma kciuki za moje powodzenie w konkursie Blog Roku 2015. Zapytałam czy mógłby trzymać u obu rąk.
Bo te kciuki u obu rąk (można trzymać kciuki stopami??) są mi niezbędne, bym podźwignęła się z czwartej dziesiątki w rankingu ilości otrzymanych głosów. Wiem oczywiście, że jak ktoś trzyma kciuki, to nie bardzo może wysyłać sms-y, ale zakładam, że kto jest mi życzliwy to już zagłosował, a drugi raz i tak już nie może. No to bardzo proszę o trzymanie kciuków ;-))
P.S. Jakby ktoś wiedział jak je trzymać stopami to bardzo proszę o zdjęcia instruktażowe.

wtorek, 23 lutego 2016

Głosowanie sms na Blog Roku 2015

Dziś o 15:00 rozpoczął się kolejny etap
Gali Twórców Roku 2015 – Blog Roku 2015, Video Roku 2015.
Będzie trwał do 1 marca, do godziny 12:00. 
Przez ten czas proszę o Wasze głosy. Na numer 7124 wyślijcie sms o treści:
D11178
Koszt sms-owego głosu to 1,23 PLN brutto (z VAT)
Zagłosować z jednego numeru telefonu można tylko raz.


O głos na mój blog proszę tych, którzy zaglądają z ciekawości, by zobaczyć do czego tym razem Zante się przyczepiła. Proszę tych, którzy wchodzą, by skonfrontować swoją z moją ocenę świata. Będę się cieszyć, gdy sms wyślą ci, którzy polityką i sprawami społecznymi nie interesują się, ale darzą mnie sieciową sympatią. Ci, którzy na hasło „zante” doznają objawów charakterystycznych dla problemów żołądkowo-jelitowych także proszę o głos. Pieniądze zebrane z sms trafiają do Fundacji Dziecięca Fantazja. Możecie więc wysłać  sms, a następnie, w komentarzach anonimowo nawtykać mi  tak, że mi się słabo zrobi. Przyrzekam, że niczego nie usunę. Kiedyś jakiś pan (a może pani) był uprzejmy nazwać mnie „starą, rudą kuchtą”. Tego pana (panią) zapraszam ponownie. Z tym, że nie jestem już ruda. Temu panu (pani) i im podobnym po wysłaniu sms  zrobi się cieplej na sercu, bo Fundacja Dziecięca Fantazja spełnia marzenia chorych dzieci. TU można przeczytać co dotąd zrobili dla dzieciaków. W ubiegłym roku z głosowania w Konkursie Fundacja zebrała  63 623 zł. 

Chcę jeszcze zwrócić się do „biznesmenów” wszelkiej maści, którzy piszą maile do uczestników Konkursu, proponując zakup pakietów głosów sms: nie wysilajcie się państwo. Pieniądze zaoszczędzone, bo niewydane na zakup pakietu głosów w Konkursie wydam na komplet klocków (wiadomej, znanej marki;-)) dla Wnusi. Jej radocha z prezentu to dużo, dużo więcej niż przejście do III etapu Konkursu.

piątek, 19 lutego 2016

Porządki w szafie czyli nie tylko generałowa ma archiwum


Jedna pani generałowa zrobiła porządki w szafie.
Ja wprawdzie generałową nie jestem, ale, jako, że się wystawiłam na publiczną ocenę, pogrzebałam po swoich archiwach i przeżyłam wielkie zadziwienie, że tak wiele wpisów nie straciło na aktualności.
Przypominam kilka moich notek. Zwróćcie uwagę na daty ich powstania, bo świadczą o tym, że nasze ostatnie wybory to nie było strzelanie w ciemno. Ci, co są wyborcami PiS dokładnie wiedzieli na kogo się decydują. Ci co głosowali przeciw PO też nie robili tego bezpodstawnie.

piątek, 20 kwietnia 2012
Ustawowe sumienie

- A ja słyszała…
- Mówi się „słyszałam”
- A ja słyszała, że poseł PO, Jacek Żalek chce zagwarantować aptekarzom prawo do odmowy sprzedaży środków antykoncepcyjnych na podstawie ustawowo zagwarantowanej klauzuli sumienia.
- No lekarze mają zagwarantowane prawo odmowy wykonywania pewnych czynności medycznych, na przykład aborcji
- No tak, ale lekarze składali przysięgę Hipokratesa
- A aptekarze?
- Aptekarze wykonują usługę handlową. Sprzedają leki dopuszczone do obrotu na terenie kraju i nic nie przysięgają.
- No niby tak… To tak trochę nie w porządku wobec pacjentów, z receptami w dłoni
- No ja myślę, że chodzi o te 5 minut satysfakcji aptekarza. No wyobraź sobie kolejka długa, a farmaceuta głośno i wyraźnie mówi do klienta przy okienku: w naszej aptece obowiązuje klauzula sumienia i środków antykoncepcyjnych nie sprzedajemy. Szczególnie łatwo będzie w tej sytuacji młodym dziewczynom, w mniejszej miejscowości. Od razu im się odechce. Wszystkiego.
- No niby tak…selekcja klienta połączona z napiętnowaniem
- A ja uważam, że jak posłowie chcą to niech tworzą tę ustawę…
- No przed chwilą mi udowodniłaś, że to napiętnowanie
- No tak. Ale w tej ustawie powinno być coś za coś. Jeśli aptekarz brzydzi się sprzedawaniem pigułek i prezerwatyw to powinien to napisać wielkimi literami na witrynie swojej apteki. Większymi niż wszystkie inne reklamy.
- Noooo, dobry pomysł! Uchroni klienta przed niezręcznością, a często przed upokorzeniem. Pójdzie do innej apteki po prostu
- Ja myślę, że wielu klientów pójdzie do innej. Nawet po aspirynę. Nawet ci, co antykoncepcji i tak nie stosują. Nawet jeśli z powodu sumienia. Ale własnego. Nie ustawowego. Choćby dla zasady, bo Polak bardzo nie lubi, żeby Mu mówić gdzie powinien kupować. Na przykład chleb.


wtorek, 15 maja 2012
Wolność gospodarcza

- A ja słyszała…
- Mówi się „słyszałam”
- A ja słyszała, że studenci AWF w Poznaniu protestują…
- W Polsce ostatnio co rusz ktoś protestuje
- No tak. I ja słyszała, że studenci nie godzą się na uwolnienie zawodu trenera i instruktora sportu
- No ja się nie dziwię. Skoro ma być uwolniony zawód trenera to znaczy, że każdy, z ulicy, kto myśli, że umie może zostać trenerem, instruktorem… To może dużo szkody narobić, choćby wśród dzieci
- Ja też tak uważam. Zawód trenera jest wśród 49 zawodów na liście ministra Gowina. Minister ma kilka innych, też fajnych pomysłów. Studia, szkolenia, egzaminy sprawdzające wiedzę i umiejętności to jakiś przeżytek…
- No co ty gadasz?! Niby otwieranie dotąd trudno dostępnych zawodów ma jakieś uzasadnienie, ale są pewne zawody, szczególnie te, które dotyczą ludzi, których nie może wykonywać każdy, kto ma taki kaprys!
- Ja bym chciała, żeby minister Gowin albo jego najbliżsi doświadczyli wolności gospodarczej. Niechby mu działkę zmierzył geodeta, co to miał kaprys zostać geodetą. Albo przypadkowo zatrudniony ochroniarz zrobi małą rewizję w markecie.
- Jak dla mnie niech przewodnik górski z przypadku poprowadzi Gowina wraz z liczną rodziną na swoją dziewiczą wycieczkę.


piątek, 14 grudnia 2012
Żal do Generała

- A ja słyszała…
- Mówi się „słyszałam”
- A ja słyszała, że Jarosław Kaczyński, prezes PiS doznał przykrości
- Kto zrobił przykrość panu prezesowi
- Generał Jaruzelski ponoć
- No co ty gadasz. Generał jest ciężko chory, leży w szpitalu. Nie mógł zrobić przykrości prezesowi
- No nie dzisiaj przecież! Przykrość generał zrobił 31 lat temu…
- Jaką?
- No nakazał swoim ludziom, 13 grudnia 1981 roku, po ogłoszeniu stanu wojennego, aresztować Jarosława
- No wiadomo, że aresztowanie jest straszne. Co się dziwisz, że się żali?
- On się nie żali, że go aresztowali! Jemu przykro, że go wypuścili tego samego dnia. A takiego na przykład Bronisława Komorowskiego to internowali na 7 miesięcy, a Stefana Niesiołowskiego na prawie rok!! Dasz wiarę??
- Wymyślasz z tym żaleniem się…
- Pan prezes sam powiedział: „Wieczorem mnie wypuścili i było to dla mnie bardzo niemiłym zaskoczeniem. Nie ukrywam, że nieprzyjemnym”
- Hmmm… A wiadomo dlaczego go wypuścili?
- Ja myślę, że się zorientowali, że już jednego takiego mają, w obozie dla internowanych w Strzebielinku. Wprawdzie imię inne, bo Lech, ale baaaardzo podobny, to po cholerę im dwóch?

środa, 02 stycznia 2013
Bajki do kosza

- A ja słyszała…
- Mówi się „słyszałam”
- A ja słyszała, że niedługo będziesz mieć duże ognisko w ogródku
- Słucham??
- No będziesz palić książki, co nie?
- Co ty opowiadasz??? Grzybki świąteczne ci zaszkodziły?
- Ja jestem zdrowa…. Znaczy grypę mam, ale umysłowo w normie u mnie.
- Skoro nie bredzisz, to czemu każesz mi książki palić?
- A no bo ja widziała u ciebie mnóstwo bajek dla dzieci i teraz większość będziesz musiała zniszczyć
- A tam! Idź się lecz!
- Ja??? Unia Europejska, a w szczególności Komisja Praw Kobiet w Parlamencie Europejskim i bardzo aktywna w niej niemiecka minister ds. rodziny Kristina Schröder zabrała się za cenzurę bajek. Będzie zakaz dla braci Grimm na ten przykład, bo w ich bajkach nie ma "pozytywnych kobiecych postaci". Wszystkie bajki i opowiadania dla dzieci, w których mężczyzna zarabia na dom, a kobieta sprząta, gotuje, wychowuje dzieci – do ognia!
- Dlaczego? Coś w tym złego?
- Jasne!! W każdym razie wg minister Schröder, od tych bajek w świadomości dzieci powstaje model społeczeństwa sprzeczny z równością płci!
- I co dalej?? Przecież wiele bajek, to dziedzictwo kulturalne świata!
- No i co z tego? Przerobi się kilka, resztę spali…
- Jak to … przerobi?
- Prościzna! Wilk na ten przykład będzie łaził przez las, z tym ciężkim koszem, a Czerwony Kapturek spuści mu manto. Babcia mu potem poprawi, a leśniczy posprząta. Kopciuszek będzie balował, a ten mak to podskoczy poprzebierać królewicz. Przy okazji ogarnie chałupę ciotki Kopciuszka. Kopciuszek na bank go potem rozpozna po maku między zębami. Królowa Śniegu wcale Kaya nie porwie tylko mu powie, że ma najnowszą grę na play stadion i koleś uzna, że tylko frajerzy nie korzystają. A Królewna Śnieżka porozdziela domową robotę między krasnoludki, a zła macocha podleci z zestawem do domowego SPA.
Ale Brzydkie kaczątko zostawimy jak jest!
- Mimo oszołomienia jednak zapytam: a dlaczego kaczątko zostanie jak jest?
- Aleś ty durna jednak! Przecież brzydkie kaczątko nie ma płci. Cholera wie co z niego wyrosło. Mogło wszystko. Wszystko, byle piękne.

czwartek, 18 października 2012
Żłobek

- A ja słyszała…
- Mówi się „słyszałam”
- A ja słyszała o aferze w żłobku we Wrocławiu…
- Nawet mi nie mów! Co za okropność. Nie mieści się w głowie, w sercu…!
- No wiadomka, że niepojęte i przerażające. Ale…
- No jakie „ale”, jakie „ale”??!! Tu nie ma „ale”! Za takie znęcanie się nad malutkimi dziećmi - kryminał i do końca życia zakaz pracy z dziećmi! I kurator w domu tych opiekunek-potworów. Wszak mają własne dzieci. Trudno oprzeć się myśleniu co w ich domach mogło się dziać…
- Zgadzam się, ale…
- A ty dalej swoje! Widziałaś te zszokowane matki??
- No właśnie ja widziała i słyszała te matki. Jakby przyjmowały do domu nianię do opieki nad swoim dzieckiem, to by sprawdzały, żądały referencji, poszukiwały przez znajomych, „sprawdzonych”, „pewnych”… Przede wszystkim takie kandydatki na nianię w domu muszą być uczciwe i doświadczone.
- No jasna sprawa. Przecież wpuszczają do swojego domu obcego człowieka, więc muszą coś o nim wiedzieć. Czy nakarmi dziecko, przytuli, czy lubi dzieci no i czegoś z domu nie ukradnie
- Taaaaa… właśnie. Ale żadna z mam nie sprawdziła, czy prywatny żłobek, zatrudnia panie, które spełniają chociaż część tych warunków, które postawiłyby obcemu człowiekowi wpuszczanemu do swojego domu, prawda?
- No co prawda to prawda… Żłobek czy przedszkole jest w przeświadczeniu wielu osób pewną instytucją, która zatrudnia fachowców.
- Ciekawa jestem ile z tych mam tak po prostu, bez sprawdzenia kto co umie i jakie ma na to dokumenty, wynajęłaby malarzy pokojowych albo oddała swoje auto do przypadkowego warsztatu samochodowego.
A dziecko oddała…w ciemno…

niedziela, 03 lutego 2013
Jałowo

- A ja słyszała…
- Mówi się „słyszałam”
- A ja słyszała, że 268 osób, naukowców, skupionych wokół Akademickiego Klubu Obywatelskiego, wydało oświadczenie w sprawie prof. Pawłowicz
- No co ty! Nie 268, ale tylko 40-stu
- Eee, tam. Czterdziestu to było inne oświadczenie i ono było protestem przeciw wypowiedziom profesor Pawłowicz. W tamtej małej grupie, to naukowcy uznali, że pani profesor „…swoim akademickim statusem wspiera kłamstwa na temat osób homoseksualnych i transpłciowych”, a opowiadając bzdury o homoseksualistach czy transwestytach sprzeniewierza się przysiędze, którą składa każda osoba przyjmująca tytuł doktorski, a która obliguje, by „dochowywać najwyższych standardów etycznych oraz przede wszystkim służyć prawdzie”.
Ale tych, którym się nie podobały epitety rzucane pod adresem innych posłów typu "małpa o twarzy boksera", "jałowy", "nienaturalny", "nieużyteczni społecznie", jest dużo mniej.
- No nie mniej.
- No dobra. Nie mniej, ale się gorzej zorganizowali. Tych, co by najchętniej w lektyce nosili prof. Pawłowicz i podpisali oświadczenie w jej obronie jest więcej.
- A mają jakieś argumenty ci obrońcy?
- No proszę cię!! Rzemienie! Na przykład, że zmiana płci na poziomie genetycznym jest niemożliwa. Wprawdzie już nie dodają, że płeć i orientacja seksualna to kwestia głowy, mózgu. Albo to, że podstawowym zadaniem gatunku jest przekazywanie genów i gdyby wszyscy byli homoseksualistami, to by ludzkość wyginęła. Niestety, nie wytłumaczyli dlaczego cała populacja miałaby się nagle stać homoseksualna. Jeszcze mocny argument to to, że Światowa Organizacja Zdrowia usunęła homoseksualizm z listy chorób i anomalii na podstawie kłamliwych opinii psychologów i psychiatrów, a nie badań naukowych. Trochę mi to namieszało, bo jeśli myśleniem, chemią i pracą mózgu zajmują się psycholodzy i psychiatrzy, to kto niby te badania miał prowadzić? Dentysta czy ortopeda? No, ale 268 naukowców stwierdziło, że ataki na panią profesor to „naruszania etosu prawdy” oraz zamach „na autonomię nauki i ludzi nauki”. I to wszystko razem to „prymitywne formy totalitaryzmu”.
- Tak sobie myślę, że dzielenie ludzi na jałowych i produkcyjnych, wartościowych, bo przekazują geny i tych co się nie rozmnażają dla wielkiej Rzeszy….
- Co ty pleciesz?
- Ojejej! Dla ojczyzny chciałam powiedzieć. Ojczyzna mi wybaczy
- Jasne! Tak jak wybacza 5-6 % społeczeństwa, które przyznaje się do homoseksualizmu, że jest uprzejme płacić podatki. Szczególnie, że to grupa częściej lepiej wykształcona i lepiej zarabiająca. Sporo oddają państwu. A przecież z czegoś trzeba stawiać kolejne obeliski i pomniki zmarłej tragicznie parze prezydenckiej, płacić pensje naukowcom, także zrzeszonym w AKO albo chociaż posłowi Macierewiczowi dodatkowo, za kierowanie komisją badającą katastrofę smoleńską.
Jak się tę „homo kasę” wrzuci do wspólnego worka, zwanego budżetem, to ona niesamowicie traci na swojej „jałowości”.

czwartek, 14 marca 2013
4
Słabe to z tym nowym papieżem. Naprawdę słabe. Mnóstwo wad człowiek ma. Wcale się nie zdziwię jak biskupi i zwykli proboszczowie dzisiejszej nocy będą pytać swego Boga „Jak żyć, Panie Boże, jak żyć?”.
Bo tak po prawdzie człowiek wykształcony jak mało który. Skończył pięć kierunków studiów, włada wieloma językami. To można by nawet papieżowi odpuścić. Ale ta jego pierońska skromność! Będąc już kardynałem (Czaicie to? Kardynałem!) mieszkał w swoim mieszkaniu, bez służby, sam sobie sprzątał, gotował, przynosił bułki i marchewkę! Chodził sobie po Buenos Aires, kupował bilet i jechał tramwajem! Tylko w sytuacjach oficjalnych i z przymusu korzystał z biskupiej limuzyny! A swojego auta w ogóle nie ma! Niepojęte! Do tego twierdzi, że prezerwatywy to dobre są! Słyszał to ktoś? No Panie Boże, jak żyć?
I co z tego, że poza tym, jak wszyscy prawie hierarchowie kościelni, jest konserwatystą w kwestiach par homoseksualnych, pigułek antykoncepcyjnych czy aborcji?
Habemus papam? No dobra. Ale jak żyć? Przecież nie naśladować!

niedziela, 10 marca 2013
3
Naprawdę fajnie, że wreszcie znaleziona została niezawodna metoda na docieranie do niedożywionych i głodnych dzieci w Polsce.
Wszyscy wiemy, że służby socjalne w Polsce są niewydolne. Twierdzą, że są zawalone pracą, głównie papierkową oraz powiązane przepisami i procedurami. Myślę jednak, że głównie rutyna i zobojętnienie na ludzki los im doskwiera. Przyjść na 7:30 do pracy i wyjść punktualnie o 15:30 jest priorytetem. W każdym razie dokładnie tak działa pomoc społeczna w moim miasteczku.
Nie ma więc skutecznej metody na odnalezienie ludzi potrzebujących, jeśli sami nie przyjdą po pomoc.
Dobrze więc, że poseł Stefan Niesiołowski podał prosty sposób na zlokalizowanie dzieci niedożywionych. Każdy może w tym pomóc. Wystarczy rozejrzeć się dookoła. Masz w swoim otoczeniu wyżarty dziki szczaw? Na potęgę znajomemu sadownikowi giną śliwki ulęgałki (zwane też mirabelkami lub glubkami)? Nooooo! To w pobliżu są głodne dzieci!
Panie pośle Niesiołowski, teraz poprosimy o podanie metody na wyszukanie niedożywionych podczas zimy, ze szczególnym uwzględnieniem śnieżnej.


czwartek, 28 czerwca 2012
In vitro po prawicy
- A ja słyszała…
- Mówi się „słyszałam”
- A ja słyszała, że PiS ustami swego prezesa przedstawił autorski projekt dotyczący metody zapłodnienia in vitro
- Ja też słyszałam. Smutne to, że partia, która chce mieć pełnię władzy, może mieć takie pomysły.
- Bardzo dobre pomysły! Całkowity zakaz zapłodnienia pozaustrojowego. A próby jego stosowania miałby być karane grzywną, ograniczeniem wolności albo pozbawienia wolności do lat 2
- Co ty gadasz?!? Przecież tak nie myślisz! To wbrew postępowi nauki, cywilizacji, nowoczesnym zasadom współżycia społecznego i zwyczajnie nieludzkie.
- A to zależy jak, kto i co rozumie. Projekt jest zgodny z programem partii. A ty czytała kiedyś program PiS? Według niego Polska ma być nowoczesna, solidarna i bezpieczna. Im wszystko pasuje
- Co pasuje??
- Nowoczesna , bo Polska to ma być „kraj ludzi odnoszących sukcesy dzięki umiejętności efektywnego korzystania z wiedzy” Pasuje? Pasuje. Wiedzy wystarcza, by wiedzieć, że in vitro istnieje. Sukces wyborczy sam przyjdzie. Solidarna, gdyż Polska to ma być „kraj, w którym założenie rodziny i wychowanie dzieci spotyka się z należytym uznaniem i wsparciem ze strony państwa”. Pasuje? Pasuje. Rodzinę dziecka poczętego metodą pozaustrojową państwo weźmie na swoje utrzymanie na dwa lata. Bezpieczna, bo Polska to ma być „kraj, który ma godne miejsce we wspólnocie państw” Pasuje? Pasuje. Przecież nie ma ani słowa jakich państw i nie muszą to być nowoczesne, postępowe. Mogą być islamskie czy inne religijne. Najważniejsze, by miejsce było godne.
- Nie denerwuj mnie! Przecież to brzmi jak kpina. I mi wstyd, że w ogóle się takie projekty ogłasza
- Wstydzisz się za PiS? Ciekawe jaka część Polaków wręcz przeciwnie

Post Scriptum: cytaty pochodzą z programu Prawa i Sprawiedliwości http://programpis.org.pl/


środa, 24 czerwca 2015
14
Tak sobie siedzę i myślę. Nie, żeby to myślenie było przyjemne szczególnie. Jednak bawi mnie ta odrobina analizy postępowania pani profesor Krystyny Pawłowicz.

Kawał baby z pani profesor, posłanki PiS. Duża kobieta, ma wielką energię i, jakby na to nie patrzeć, musi dużą wiedzę mieć. Wszak jest profesorem. Znaczy tak naprawdę jest docentem, ale, że zatrudniona jest na stanowisku profesorskim, to tak się do niej zwyczajowo wszyscy zwracają i ona o sobie również mówi "profesor".
Poseł Krystyna Pawłowicz posługuje się kwiecistym językiem wyrażając swe kontrowersyjne poglądy. Kilka cytatów, dla niewtajemniczonych:

„Do tej pory myślałam, że jestem w Sejmie, ale jestem w stodole. W stodole jestem!”
„Jak ja widzę faceta obok siebie, to jak mogę się zwracać „proszę pani”… „No jaka pani, no twarz boksera” [o Annie Grodzkiej, posłance, która przyznała się do zmiany płci].
„To nie jest tak, że jak się człowiek nażre hormonów, to jest kobietą. Kod genetyczny tu decyduje. Daj pan badanie krwi, zrobimy. Tego nie zmieni żadna operacja.” [j/w]
„Trzeba było wyznaczyć im miejsce w zoo czy na podwarszawskich polach.” [o „Marszu szmat” czyli proteście kobiet przeciwko stereotypom związanym z przemocą seksualną].
„Ulica nie należy do dziw, ku…., alfonsów i tak dalej. (…) Te baby… po prostu szmaty” [j/w]
„Zjawisko związków jednopłciowych jest sprzeczne z naturą”
Oraz moja perełka:
„Ja z takimi piersiami wstydziłabym się wyjść na ulicę, straszyć facetów!” [ o „Marszu szmat”].

Wychodzi na to, że pani poseł uskuteczniła autoreklamę, piersi ma piękne i się nie wstydzi wychodzić z nimi na ulicę.
A dziś pani poseł dołożyła do kolekcji:
„Ja nawet komputera nie obsługuję”

Ja się nie czepiam. Ja tylko tak sobie gadam, bo pani Pawłowicz jest agresywnym przedstawicielem Prawa i Sprawiedliwości, partii, która aspiruje do przejęcia władzy oraz tworzenia prawa w europejskim kraju. Jej poglądy, w całej rozciągłości, są podzielane przez wszystkich członków walczącego o przywództwo PiS. Tylko niektórym nie podoba się forma i ekspresja pani poseł. Ale jak dla nich „bardzo mądrze prawi”.


środa, 24 czerwca 2015
Pomoc w urządzaniu wnętrz

- A ja słyszała…
- Mówi się „słyszałam”.
- A ja słyszała, że prokuratura ma się zająć wystrojem wnętrza gabinetu Prezydenta Słupska, Roberta Biedronia.
- No co ty? Musiałaś coś źle podsłuchać. Prokuratura nie zajmuje się dizajnem.
- Ryszard Nowak z Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami i Przemocą powiedział, że złożył wniosek do prokuratury, żeby do gabinetu w Ratuszu zajrzeć i zrobić tam trochę porządku, bo Robert Biedroń sobie nie radzi z tym wystrojem czy coś…
- Ale wymyślasz!
- Ja nic nie wymyśliła. Prezydent Słupska zdjął ze ściany w swoim gabinecie portret papieża, Jana Pawła II i to pana Nowaka bardzo boli. Mówi, że jak portret papieża nie wisi w gabinecie Prezydenta to on odczuwa obrazę osobistych uczuć religijnych.
- A Ryszard Nowak często przychodzi do gabinetu Roberta Biedronia?
- W gabinecie to chyba w ogóle nie był, ale w piwnicy Ratusza musiał siedzieć kilka dni, bo wie, że tam portret papieża był przechowywany zanim trafił do Kościoła Mariackiego w Słupsku.
- To chyba dobrze, że portret Jana Pawła II wisi w kościele. To najlepsze miejsce dla wizerunku świętych, bo kościół to miejsce modlitwy, oddawania czci…
- Ja sobie pomyślała, że pan Ryszard Nowak to by wolał modlić się jednak w gabinecie Prezydenta Biedronia.
- No co ty! Ratusz to budynek użyteczności publicznej. Tam jest siedziba władz samorządowych.
- Pan Nowak jednak uważa, że obraz został znieważony. I dlatego poprosił prokuraturę, żeby pomogła Prezydentowi Słupska w urządzaniu miejsca, w którym pracuje. Ale jest gotowy nie trudzić prokuratury, jeśli Robert Biedroń bieguchem poleci do kościoła, zabierze portret papieża i znów udekoruje nim ścianę w swoim gabinecie.
- A jak Prezydent Słupska nie będzie chciał?
- A to ja już nie wiem czy znajdzie się w słupskiej prokuraturze jakiś dekorator wnętrz i przekona pana Biedronia do zmiany upodobań. W ostateczności można w Słupsku rozpisać referendum czy mieszkańcy wolą chodzić modlić się do Ratusza czy do kościoła. Jakby woleli gabinet Prezydenta, to ja myślę, że Robert Biedroń jest tak otwarty na potrzeby Słupczan, że zgodzi się zamienić miejscami. Z kościołem.






środa, 17 lutego 2016

Konkurs Blog Roku 2015

Wiem, wiem ... odbiło mi ;-)))
Ale przeczytałam w horoskopie na 2016 rok, że mam łapać okazje, jakie podsuwa mi los. Podobno trwa moja dobra passa (sic!), mam nie tracić czasu i stawiać sobie nowe cele. Nie napisali, że mają to być cele możliwe do osiągnięcia. Ważne, że będę dorzucać do swojego "pieca". No to dorzucam, wystawiając się pod ocenę. 
Miejcie dla mnie odrobinę wyrozumiałości.


czwartek, 4 lutego 2016

Wszyscy dostaliśmy jakiegoś pierdolca.

Refleksja mnie naszła.
Bo ja refleksyjna jestem.
Gdzie nie spojrzeć nawalanka, spór, podziały, szydzenie, drwiny, obelgi. Larum grają, bo łamana jest Konstytucja. Tu walka o niezależne sądy, a tam prokuraturę. Tu sześciolatki do szkoły już nie muszą, a tam emerytury bez minimalnej gwarancji, że będzie za co żyć, bez względu na to czy w wieku 60 czy 67 lat. Tu Polska się zbroi, a tam nowa komisja do zdecydowania za jaką część ciała powiesi się winnych katastrofy smoleńskiej. Tu 500 zł na każde dziecko, a tam doprecyzowanie, które dziecko jest każde. Tu narodowe media, a tam frankowicze. Tu podatek od marketów do zapłacenia przez klientów, co by zrównać ceny z warzywniakiem pana Ziutka, a tam podatek bankowy, co by ludzie zapomnieli o kredytach i marzeniach o swoim, choćby dwupokojowym mieszkaniu i dalej wynajmowali od bogatych.
Przedstawiciele władzy, opozycja, ciemny lud, miłośnicy prawych i sprawiedliwych, KOD-owcy, zwykli ludzie, co to patrzą twarzą oniemiałą na "dobre zmiany" wkręcili się na maksa. Krzykiem rewolucyjne zmiany w kraju się wprowadza i krzykiem manifestuje się swoją niezgodę. 
A mnie refleksja naszła, że jakoś cisza o służbie zdrowia opiece zdrowotnej.
Ludu ty mój! Wdajemy się w napierdalanki, pyskówki, przeciągania. Wykłócamy się czy dać na odwierty w Toruniu czy lepiej na pensje dla wykładowców uczelni ojca Rydzyka. A ja się pytam dlaczego się nie wykłócamy o pieniądze na leczenie. Dlaczego nie żądamy od Nowych Rewolucjonistów zmian w funkcjonowaniu opieki zdrowotnej. Nagle przestało być istotne ilu z nas umrze tylko dlatego, że z 30 nowoczesnych leków onkologicznych, powszechnie stosowanych w Europie, u nas można dostąpić zaszczytu skorzystania bez ograniczeń tylko z 3? Już nam nie przeszkadza czekanie w kolejce do kardiologa 4 miesiące, a do endokrynologa 8? Pogodziliśmy się, że kobiety w Polsce muszą rodzić "na żywca" tylko dlatego, że trafiły na lekarza, któremu ksiądz co niedziela przypomina, że człowiek powinien w bólach się rodzić? Już nie czujemy się lekceważeni, poniewierani i traktowani jak numer ewidencyjny w szpitalach, gdy jesteśmy pacjentami "na NFZ", bo na kupienie sobie godnego traktowania nas nie stać?
Dostaliśmy jakiegoś pierdolca. I bielma na oczach. 
I komuś bardzo na tym zależy, by tak pozostało.

niedziela, 17 stycznia 2016

Skrupulatny plan?



Jakby tak wznieść się ponad poziomy, na przykład polecieć  pod niebiosa jak ptica i spojrzeć na naszą kochaną ojczyznę z góry, to … O matko!
Co za chaos! Co za bałagan! Politycy partii rządzącej chyba biegają bez kontroli. Albo dostali przyzwolenie na gadanie co im tam się przyśni. I nie mówię o Pani Profesor (wszyscy wiedzą o kogo chodzi, prawda?) albo o Panu Stopie (czy pięcie, nie pamiętam), bo oni mają płacone za prowokowanie. I się wywiązują nad wyraz.
Politycy mówią coś, potem się z tego wycofują, potem trochę modyfikują, potem zmieniają zdanie, potem proszą o cierpliwość, potem szybko znajdują winnego…
Sześciolatki nie do szkół, ale jak chcą to mogą. Darmowe leki dla seniorów już, już, za chwileczkę, ale nie teraz i nie przed 90-tymi urodzinami. 500 zł na każde dziecko. Albo nie – na drugie. I na co tylko rodzice zechcą. Albo nie – tylko na produkty dziecięce. Albo na specjalne konta . Albo nie – bo to jednak organizacyjnie trudne. I nie wiadomo czy rodzice umieją posługiwać się karta płatniczą. Unia Europejska fajna jest. Albo nie, bo straszy, a nas się nie szantażuje. Niemców szanujemy, bo to nasz największy partner gospodarczy. Albo nie – wezwiemy ich ambasadora i mu nagadamy do słuchu oraz zażądamy, co by nam za wojnę zapłacili. Albo nie, bo nas obgadają w Parlamencie Europejskim. Poprzedni (wiadomo, że beznadziejny) komendant główny policji zrobił sobie Bizancjum w gabinecie i my to ludziom pokażemy. Albo jednak nie pokazujmy, bo przecież będziemy z tego korzystać. Ale obśmiejmy, że sobie zrobili taką instalację antypodsłuchową, że ojejku! Albo nie, bo wszyscy się zorientują, że nowy komendant policji nie ma pojęcia co wchodzi w jego zakres obowiązków i na ile to wymaga zachowania tajemnicy.  Zróbmy wielką kwotę wolna od podatku. Albo nie, bo kasy zabraknie w samorządach. Albo tak, niech się samorządy PO-owskie same o siebie martwią.  Zróbmy narodową telewizję, bez reklam i obniżmy do minimum abonament. Albo nie, bo skąd weźmiemy kasę, więc ściągajmy kasę jak dotąd, tylko nazwijmy to podatkiem. Nałóżmy podatek na sklepy wielkopowierzchniowe, co by obcy kapitał się nie pasł na naszej biedzie. Albo nie – bo zabijemy też polskie sieci. Obniżymy VAT, co by się ludziska cieszyli. Albo nie, bo skąd będziemy brali kasę dla emerytów, co to mają w przyszłym roku mieć rewaloryzację. Albo nie, emeryci i renciści muszą poczekać, bo nie wiadomo ile „drugich” dzieci się urodzi …
I pomyśleć, że w grudniu myślałam, że oni mają wszystko, w najdrobniejszych szczegółach zaplanowane.