Wcześniej gadałam sobie tu

niedziela, 22 listopada 2015

Sprawiedliwość za czasów PO i PiS oraz ... szanujmy stanowiska i instytucje państwowe.



Nie znam żadnej osoby, która po 25 października nie ma własnej oceny tego, co się w Polsce wydarzyło. Nie znam, co oczywiście nie znaczy, że takich osób nie ma. Biorąc pod uwagę, że do wyborów poszła mniej więcej połowa uprawnionych można wyjść z założenia, że ta druga połowa nie miała i nie ma zdania na temat naszej nowej rzeczywistości. Nie rozumiem, ale to przecież nie jest jedyne zjawisko, którego nie rozumiem. Ci, co wzięli czynny udział w wyborach także się podzielili. Z grubsza na tych, co im dech zaparło z euforii i zachwytu oraz tych, co poczuli rozczarowania.
Rozczarowanie to bardzo przykre uczucie. Kto wie czy nie jedno z najbardziej dotkliwych, których można doznać. Jakby na to nie patrzeć (czyli zsumować całą opozycję sejmową) rozczarowanych jest zdecydowanie więcej niż uszczęśliwionych. Jeśli ktoś sobie tego jeszcze nie uświadomił, nie będzie potrzebował zbyt dużo czasu, by dojść do przekonania, że przeciwników PiS jest większość. Ta większość daje wyraz swej złości, frustracji, niedowierzaniu czy strachowi w sieci i innych mediach.
Nie ukrywam, że jestem zniesmaczona wpisami na FB, blogach, komentarzach na portalach przepełnionych inwektywami pod adresem nowej władzy. Nie podoba mi się wulgarne obrażanie polityków (nie mylić z karykaturą, prześmiewczymi cytatami czy ironicznym wytykaniem błędów). Czego byśmy nie robili i jak sobie nie ułatwiali odnalezienia się w nowej rzeczywistości to ci ludzie objęli pełnię władzy i chociażby z szacunku dla tych stanowisk i instytucji państwowych nie ma we mnie zgody na obrzucanie ich inwektywami. No zwyczajnie nie lubię chamstwa.
Zdecydowanie bardziej odpowiada mi merytoryczna wymiana poglądów i ocen. Na FB ukazał się dziś krótki wpis Pawła Wolniewicza Nie pierwszy i, mam nadzieję, nie ostatni, bo to jeden z najbardziej przeze mnie cenionych w sieci komentatorów polityczno-społecznych.
Pogadaliśmy sobie na FB ;-))) i dzielę się tym z Wami:
Paweł Wolniewicz
3 godz. · Edytowany · Sprawiedliwość za czasów PO i PIS
Począwszy od kuriozalnego wyroku w sprawie B.Sawickiej kiedy sąd odrzucił obowiązującą w polskim prawie zasadę uznawania prawdy materialnej (dowodów) w imię zasady amerykańskiej (!!!) tzw. "zatrutego drzewa" (czyli odrzucenie 'nielegalnie' zdobytych dowodów), po zastanawianie się nad tym kto nagrał a nie co nagrał w Sowie i Przyjaciele... cóż. Zwracałem uwagę na to, że głównym problemem jest wykorzystywanie służb i instytucji do walki politycznej, jednak ten wątek nie został podjęty. Być może politycy uważają to za normalne, że służby i instytucje (a nawet prawo, które można sobie interpretować dowolnie) mają służyć politycznie tym partiom, które posiadają władzę ale ja nie bardzo się z tym zgadzam. Duda ułaskawił/uniewinnił Kamińskiego? Cóż, techniczny stan naszej demokracji nie zmienił się.
To tak w ramach dyskusji o upadku demokracji i tworzeniu zrzeszeń, które nagle o demokracji i państwie prawa przypomniały sobie.

Zante Bada PiS robi teraz głośne, spektakularne ruchy, które wywołują oburzenie i bunt części społeczeństwa, części polityków i mediów. Robią wrzawę wokół działań, bo to podkreśla, że są silni i zdeterminowani. Przykład Beaty Sawickiej czy podsłuchów w restauracjach jest z kolei dowodem, że za czasów PO wcale nie było raju prawnego w Polsce (wcześniej, zresztą też). Czy to oznacza, że w praktyce ten osławiony POPiS jest silniejszy niż się komukolwiek zdawało? Jeśli tak, to nie minie dużo czasu, a PO zostanie zmarginalizowane. Część polityków zasili PiS (niekoniecznie przechodząc z partii do partii, ale decydując się na przyjazną współpracę), część zaś przygarnie .Nowoczesna.
Jeśli tak, to za 4 lata znów nie będziemy mieli na kogo głosować. Chyba, że nie doceniam siły R. Petru.
Paweł Wolniewicz PiS po prostu działa "na bezczelnego" i nawet to nie dziwi, gdyż PiS zawsze takie było. Sam problem "nadużyć" sięga praktycznie czasów SLD, czy ostatniego ćwierćwiecza, kiedy to umacniały się pewne normy uprawiania polityki. Rzeczywiście, Petru staje się "zbuntowanym Palikotem" czasów obecnych - być może skojarzenie to wywołuje obiekt ochrony, którym obecnie zajął się (teatr).
Zante Bada Ja mu się życzliwie przyglądam. Gdzieś z tyłu głowy cały czas siedzi mi myśl, że dla .Nowoczesnej najważniejszy jest sektor bankowy. I to jest, rzecz jasna, z punktu widzenia państwa, bardzo ważne. Jednak nie można tracić z oczu ludzi i tego, że mają prawo do czerpania z osiągnięć gospodarki. Zbyt wiele lat zwykły obywatel służył tylko do skubania. Jesteśmy zmęczeni, niedocenieni i sfrustrowani. Swoją kampanią PiS osiągnął na pewno jedną cenną rzecz - powiedział obywatelowi: masz prawo żyć lepiej. Żeby państwo dobrze funkcjonowało musi mieć po swojej stronie obywatela. Na razie państwo i my jesteśmy przeciwnikami.

Nie ukrywam, że liczę na przyłączenie się innych do dyskusji, tylko błagam: kulturalnie.

wtorek, 10 listopada 2015

Godzina "zero"



Dziś godzina „zero” nastąpiła o 13:30. Prawo i Sprawiedliwość ogłosiło skład swojego rządu.
Już kilka minut później pojawiło się mnóstwo nagłówków, tytułów, śródtytułów i zdań w tym samym tonie:
„To wielkie oszustwo polityczne”
„To oszustwo wobec wyborców”
„Tak bezczelnie, jak Prawo i Sprawiedliwość nie okłamała chyba Polaków jednak żadna ekipa”
„Kaczyński i Szydło w końcu zdradzili nazwiska. I zakpili z Polaków”.
A ja się pytam o jakim oszustwie mowa? Jak to wyborcy zostali oszukani? Ktoś kogoś okłamał, do tego bezczelnie? To chyba jakieś żarty. Pusty śmiech mnie ogarnia. Ktoś tego nie przewidział? Hej, Wyborcy PiS naprawdę wierzyliście, że będzie inaczej? No nie rozśmieszajcie mnie.
Toż to była „oczywista oczywistość” jak powiedział Jarosław Kaczyński. PiS zakpiło z Polaków? Ludu ty mój! Wykazałeś się naiwnością tak wielką, że aż śmieszną. I dla mnie niepojętą.

Jestem w stanie zrozumieć, a nawet uszanować decyzje tych wyborców, którzy z pełną świadomością zagłosowali na PiS. Takie jest ich wyobrażenie o państwie.
I nie ma tu nic do rzeczy, że się z nimi nie utożsamiam, bo marzy mi się całkiem inny kraj ojczysty.
Jestem nawet skłonna przyjąć do wiadomości, że dla wielu wyborców obietnica 500 zł na dziecko albo skrócenie oczekiwania na upragnioną emeryturę stało się głównym motorem stawiania „x” na liście PiS. Na pewno jest wielu ludzi, którzy nawet nie próbują zrozumieć mechanizmów gospodarki, mają w nosie skąd PiS weźmie pieniądze na spełnienie obiecanek, a to, że Polska stanie się skansenem zamkniętym na świat w ogóle ich nie interesuje.
Rozumiem tych, którzy szukali alternatywy dla POPiS-u, głosując na .Nowoczesną, ZL, Partię Razem. Nie uważam, że popełniliśmy błąd (my, bo ja też należę do tej grupy), że zagłosowaliśmy zgodnie ze swoimi przekonaniami, wyrażając sprzeciw wobec rządów Ewy Kopacz, choć w ogólnym rozrachunku przyłożyliśmy łapę do tak wielkiego zwycięstwa PiS.
Mając dziś doskonały nastrój połączony z wyrozumiałością dla ludzi, jakoś tam nawet usprawiedliwiam wyborców Kukiza’15, którzy po części dla jaj, po części z bezsilności, po części dla nakarmienia swoich wspomnień z czasów wielkiego przewrotu Solidarności, postawiło na pustosłowie i utopijną walkę z systemem.

Jednak tych, którzy zagłosowali na PiS, bo uwierzyli w malowanki rzeczywistości, wielką przemianę Jarosława Kaczyńskiego oraz dotrzymanie obietnic, że rządy PiS będą miały tym razem łagodne twarze Premier Szydło i ministra Gowina uważam za przezabawnych naiwniaków.

W 2007 roku, w wywiadzie dla Wprost, Jarosław Kaczyński powiedział: „Chciałem rządzić, już gdy miałem 12 lat. Premierem zamierzałem zostać mając lat 34, a skończyć rząd, mając lat 91. To byłby rok 2040”.
Wszystkiego najlepszego, Polsko.